Sezon na jarzębinę trwa. W tym roku korale ma wyjątkowo piękne, czerwono-pomarańczowe kuszą nie tylko ptaki, ale przyciągają nasz wzrok. Jarząb pospolity często kojarzy nam się wyłącznie jako jeden z elementów nieubłaganie nadciągającej jesieni. Jedni zatem, nie przepadają za jego widokiem, inni zaś (jak ja) cieszą się, gdyż uwielbiają złotą polską jesień.
Dziś chciałam napisać Wam nie tylko o walorach dekoracyjnych jarzębiny, ale również o jej właściwościach prozdrowotnych, o których każdy powinien wiedzieć.
Jarząb jest pospolicie występującym drzewem na terenie naszego kraju, więc dostęp do jego owoców jest nieograniczony. Jeżeli chcemy wykorzystać je do przetworów, warto zbierać owoce z drzew rosnących z daleka od głównych dróg i zanieczyszczeń. W tym roku postanowiłam zrobić konfiturę na kanapki lub służącą jako dodatek do mięsa- zwłaszcza wołowego. Przepis na końcu…teraz odpowiedź na pytanie dlaczego wogóle postanowiłam to zrobić:)
Bogactwo jarzębiny
Jagody ( bo tak profesjonalnie powinno nazywać się owoc jarząbu) zawierają w sobie mnóstwo dobroczynnych składników, które w okresie jesienno-zimowym mogą zadbać o naszą dobrą kondycję lub ochronić przed atakiem choróbska. Kwasy organiczne, działające jako przeciwutleniacz i odganiające wirusy, garbniki- działają ściągająco i przeciwzapalnie, węglowodany- a jakże- takie są dobre! , flawonoidy- kolor owoców, naszej skóry i działanie antynowotworowe, karotenoidy- wpływają na kondycje naszej skóry, włosów i paznokci, a poza tym chronią przed rakiem i syntetyzują prowitaminę A. Dla mnie jednak najważniejsze jest to, że te niepozorne koraliki o barwie zachodzącego słońca dostarczają do naszego organizmu mnóstwo witamin, których sami nie możemy wytworzyć. Są to duże ilości witaminy C, K, P, A oraz B17
Jarzębina- właściwości:
Z badań i mądrych książek wynika, że owoce jarzębiny działają ściągająco, żółciopędnie, przeciwzapalnie, przeciwmiażdżycowo, jako odtrutka dla organizmu, zapobiegają awitaminozie, regulują przemiany metaboliczne i osłaniają wątrobę. Nie można spożywać jednak ich w dużej ilości ponieważ mogą spowodować rozwolnienie.
Jarzębiny praktycznie nie da się zjeść na surowo ponieważ jest ona najnormalniej w świecie niesmaczna. Zaleca się spożywanie po przetworzeniu, które nie wpływa znacząco na jakość owoców. Są dwie szkoły, które mówią, kiedy najlepiej jest zbierać owoce na przetwory. Jedna mówi, że po pierwszych przymrozkach, natomiast druga, że można już teraz, ale należy ją przemrozić 3 dni w zamrażalniku, aby straciła swój gorzki posmak. Ja wybrałam tę drugą i postanowiłam zrobić konfiturę z jabłkami. Przyznam szczerze, że gorzkiego smaku nie udało mi się pokonać w stu procentach, ale temperatura, sok z cytryny i liście wiśni pomogły zniwelować większość związków gorzkich.
Jak to się robi?
1 kg jarzębiny
1 kg cukru
1 kg jabłek obranych i pokrojonych w kosteczkę
sok z cytryny (opcjonalnie kwasek cytrynowy) kilkadziesiąt liści wiśni
Zamrożona jarzębinę dajemy do garnka, podlewamy minimalnie wodą i czekamy aż zacznie się gotować i pękać, wtedy dodajemy cukier do rozpuszczenia, a potem jabłka i międzyczasie liście oraz sok z cytryny. Gotujemy na “papkę”, wyławiamy liście wiśni i gorące wkładamy do słoików. Nie pasteryzujemy.
Kto robił inne? Kto może podzielić się przepisem lub swoimi doświadczeniami z jarzębiną? 🙂