Przyszedł czas na nowe. Lawendowe. Zapach fioletowych kwiatów można albo pokochać, albo…nie 🙂 Ja kocham, uwielbiam, ubóstwiam. Olejek eteryczny uzyskiwany gdzieś z pól prowansalskich ma cudowne właściwości. Mój zapach pochodzi jak zwykle od etjowych przyjaciół, a kolor to oczywiście mika mineralna od kolorówki. Do zrobienia mydła z lawendą przymierzyłam się po raz drugi, ulepszając recepturę i kombinując na wszystkie sposoby, żeby odpowiadało pod każdym względem. Mam nadzieję, że się udało i ten kto go spróbuje nie będzie zawiedziony 🙂
Żeby się nie powtarzać- na zapoznanie się z właściwościami lawendy zapraszam kilka postów niżej.
A tymczasem…borem, lasem czas gotować obiad 🙂