I pewnie zastanawiacie się teraz dlaczego “kołami”, a nie “nogami” !? A ja Wam przypomnę powiedzenie ” kto z kim przystaje takim się staje”- taka transformacja różnych powiedzeń tylko u mojego męża. A mnie weszło to w krew 🙂
W codziennym życiu mam ogromną tendencję do rozgadywania się bo jedna myśl goni drugą i nigdy nie mogę dokończyć tej pierwszej. Ale, że do tego wpisu zabieram się od dwóch tygodni postanowiłam powiedzieć tylko o tym dlaczego postanowiłam zostać tu- w Beskidzie Niskim, dlaczego kocham to miejsce i że modny teraz handmade to nie tylko chwilowy trend.
Ci z Was, którzy śledzą mojego bloga i to co się tu dzieje, wiedzą, że zaczynając kilka lat temu Piołuna, tematyka strony oscylowała wokół samych ziół i naturalnych sposobów utrzymania równowagi fizycznej i psychicznej. Ta dziedzina nie jest mi obca chociażby ze względu na to, że kierunek moich studiów związany był z wykorzystaniem roślin leczniczych w codziennym życiu. Dla siebie i swojej rodziny wykorzystuje zioła, które rosną na terenie mojego miejsca zamieszkania. Wykorzystuje owoce i warzywa z własnego pola bo chcę być zdrowa i chcę żeby moje dzieci kiedyś były zdrowe i wolne od chemii, choć wiem, że w dzisiejszym świecie to tylko pobożne życzenia. Ale zminimalizować mogę 🙂 To jeden z powodów dlaczego postanowiłam przeprowadzić się na wieś i tu się osiedlić.
Nie odchodzę od rozpoczętych działań, ale mniej się nimi dzielę ze względu na pewnego bardzo groźnego dla zdrowia bakcyla, którego połknęłam i nie mogę wypluć 🙂 Tak naprawdę wcale nie chcę go wypluwać bo zdążył się już zakorzenić w moim serduchu i mózgu i chyba jest nam razem dobrze. Nie sposób nie zgadnąć, że owym bakcylem okazuje się niewielka kostka naturalnego mydła, która pierwszy raz spod moich rąk wyszła niecałe 3 lata temu. Ktoś może stwierdzić, że fascynacja mydleniem to przecież bzdura, że mydło powstaje w wielkich fabrykach. Idziesz do sklepu, kupujesz, myjesz się, zużywasz i tak wkoło. Tu jednak wchodzi w grę słowo PASJA. To coś nie pozwala ci machinalnie wykonywać rzeczy, które już wcale rzeczami tylko nie są. To coś nie pozwala ci spać nocami bo zastanawiasz się czy rzeczywiście włożyłeś w to maksimum serca i swojej wiedzy. Pasja powoli staje się sposobem na życie- nie tylko finansowym bo do tego jeszcze mi daleko:) Pasja pomaga wstać z łóżka, zorganizować dzień tak żeby obiad był ugotowany, pranie powieszone i podłogi umyte. I kiedy od własnego męża słyszysz przewrotne ” tak to jest mieszkać z czarownicą”, wiesz że pasja to druga rzecz ( po nim samym) którą kochasz. I wtedy nie pozostaje ci nic innego tylko zgrabnie wpleść ją we własne życie, a to wielki krok do szczęścia. I w tym momencie nieważne jest czy pasją stało się ręcznie wyrabiane mydło, składanie modelu samolotu ( choć masz 40 lat ) czy kolekcjonowanie patyczaków. Już wiesz, że wkładasz w to cząstkę siebie, która na zawsze tam zostaje.
I tu przechodzimy do sedna rozważań, które stanowi tło. Moje mydło powstaje w kuchni, gdzie toczy się większość rodzinnego życia. W kuchni jada się wszystkie posiłki, robi notatki na następny dzień, siedzi przy kaloryferze z ciepłą herbatą w dłoni- bo kuchnia jest najprzyjemniejszym miejscem w domu. Problem pojawia się, gdy wkraczam z mydlanymi działaniami. Na pięknych dębowych blatach, w których zdążyłam powypalać już kilka dziur, rozkładam ręczniki, ścierki, miski, miseczki, oleje, masła, olejki, blendery. Pojawia się przeszkoda kiedy wszyscy domownicy są w domu – a ja chcę robić mydło :)! A cały szkopuł tkwi w tym, że w mojej niewielkiej kuchni zaczyna po prostu brakować miejsca z racji zwiększonego zainteresowania tymi małymi, ekologicznymi, z sercem tworzonymi kosteczkami.
Dlatego postanowiłam:
-” Kochanie! Wynoszę się z domu! Nie będę Ci już więcej przeszkadzać! Chcę mieć większy gar do mieszania olejów i własne blaty!”
-” A gdzie ty się wynosisz okruszku? Nie zostawiaj mnie”
-“Do szopy, do szopy…” czyt. 3 metry od domu 🙂
No i się zaczęło…Budynek trzeba ocieplić, zrobić nową wylewkę i wyrównać ściany. Trzeba położyć płytki i oddzielić moją pracownię od magazynu. Trzeba spełnić wymagania sanepidu i GMP. Trzeba kupić profesjonalne formy i krajalnice. Trzeba, trzeba, trzeba…wiele rzeczy trzeba. Najbardziej trzeba pracy, uporu i samozaparcia. To zapewnione- trzeba też pieniędzy, na których ten nasz świat stoi.
Oprócz dofinansowania ze, wszystkim nam znanej instytucji dla bezrobotnych, które daje niewiele możliwości finansowych na remont postanowiłam włączyć w akcję ludzi, którym podoba się to co robię. Cenię ludzi, którzy cenią pasje, którzy chcą pomagać bo wiedzą, że dziś nie jest łatwo z hobby zrobić “coś” większego. Ale tak naprawdę dlaczego postanowiłam wystartować w akcji crowdfundingowej? Bo w ludzi wierzę! Bo czasem wydaje mi się niemożliwe, że ktoś może odwrócić się plecami i krzyknąć: ” radź se sama!”
Ależ ja sobie radzę 🙂 A proszenie o pomoc to żaden wstyd- tak sobie radzę! 🙂 Bo wiem, że każdy z nas potrzebuje pomocy, która w pewnym momencie życia do nas wróci. Jak karma. I oczywiście rozumiem tych, którzy pomagać nie chcą lub nie mogą. Nie każdy ma taki obowiązek i myśli kategoriami w-i-k-t-o-r-i-a c-h-c-e s-t-w-o-r-z-y-ć m-y-d-l-a-r-n-i-e. I nadal będę się do tych ludzi uśmiechała bo nie odczuje krzywdy ani zawodu. A dobre duchy, które pomogą stworzyć miejsce kreatywnej pracy i uczciwych wyrobów same zorientują się, że dobro wraca. Bo wróci:) Dlatego zachęcam Was wszystkich do pomocy finansowej, za którą otrzymacie moje mydło lub piękną, ceramiczną mydelniczkę i wiele innych rzeczy, które sobie wybrać możecie. Każdy z Was może stać się również sponsorem w tym małym zakątku świata- na Stacji zwanej Mydłem. Pod linkiem znajdziecie opis kampanii, którą stworzyłam nie tylko z racji własnych pragnień i spełniania marzeń. Co tu dużo mówić- uwielbiam ludzi, a mydło staje się dla mnie formą komunikacji i poczucia, że robię coś dobrego:) Po trzech uratowanych i przygarniętych psach przyszedł czas na człowieka 🙂
Oglądnijcie krótki filmik o tym co robię i co chcę zrobić- zdecydujcie sami czy warto:)
A jeżeli uznacie, że warto gwarantuje, że przewrócicie mój świat do góry kołami! A ja będę wam wdzięczna po wsze czasy 🙂