To ona rozpoczyna nowy etap w moim życiu. Stąd długa nieobecność, zaniedbanie i Was i bloga…Od ponad roku przygotowuję się do założenia własnej mydlarni. Kilka wpisów poniżej opowiadam jak to się zaczęło i co mnie do tego skłoniło. Dziś jest wielki dzień- no dobra, jutro. Jutro MydłoStacja- czyli mydlana siostra Piołuna oficjalnie rozpoczyna swoją działalność. Trochę się boję bo przecież biznes to zawsze biznes. Mnóstwo stresów, płatności, pilnowania. Ale z drugiej strony chyba mocno plułabym sobie w brodę gdybym nie spróbowała własnych sił w tym w czym czuję się naprawdę dobrze i komfortowo. Pcha mnie do tego pasja, samozaparcie, chęć spełnienia, rodzina i oczywiście chyba własna pycha:) Taka już jestem, że chcę udowodnić przede wszystkim sobie, że dam radę, że nikt nie będzie mną rządził, że nie będę mieć szefa. Że sama sobie sterem, żeglarzem, okrętem… Ale jako że miał to być wpis informacyjny, na dodatek należący do lawendy to jej oddaje głos:)
Mydło lawendowe to jedno z pierwszych mydeł z którego byłam naprawdę zadowolona. Praca przy produkcji własnych kosmetyków jest przyjemna i pachnąca, choć opatrzona wieloma błędami i potyczkami. Znalezienie odpowiedniej jakości 100% olejku lawendowego zajęło mi sporo czasu. Takiego, który nie tylko pięknie pachnie w opakowaniu, ale który utrzyma się w mydle i ma właściwe dla siebie zastosowanie.
Laboratorium, które stwierdza czy kosmetyk może legalnie “wypłynąć” na rynek jest z niego zadowolone- ja też:)
Skład mydła:
olej kokosowy
oliwa z oliwek
masło shea
masło kakaowe
olej lniany
olejek lawendowy
mika mineralna
Kiedy weźmiecie do ręki to mydło wraz z opakowaniem i zobaczycie na etykiecie skład o nazwach np. Sodium Linseedate lub inne Sodium, nie przestraszcie się, że to chemia- skład jest taki jak powyżej. Jedynie międzynarodowe nazewnictwo tak brzmi. Dziwna nazwa Cl 51319 to właśnie mika mineralna, która decyduje o kolorze.
Teraz krótko o właściwościach olejów i olejku lawendowego.
Eteryczny olejek lawendowy
Jego zastosowanie kosmetyczne jest niemalże wszechstronne, a napewno odpowiadające większości problemów skórnych z którymi borykamy się w dzisiejszych czasach. Odpowiednio skoncentrowany ma więc właściwości przeciwbakteryjne, rozkurczowe, przeciwświądowe, odkażające, przeciwdrobnoustrojowe oraz przeciwbólowe.
Polecany jest dla osób z trądzikiem, zmianami skórnymi, niespokojnych, dla skóry starszej i młodszej.
Olej kokosowy
Działa na skórę ochronnie oraz łagodzi podrażnienia. W zbyt dużej ilości może wysuszać lecz w mydle dobrany jest na zasadzie równowagi z innymi olejami.
Oliwa z oliwek
Zawiera w sobie mnóstwo kawasów tłuszczowych, które nawilżają skórę oraz chronią ją przed drobnoustrojami. Odżywia naskórek i zmiękcza go.
Masło shea
Ma wspaniałe właściwości ochronne oraz kojące. Jest jednym z najczęściej wykorzystywanych maseł w kosmetyce ponieważ idealnie nadaje się do produkcji dzięki konsystencji i twardości.
Masło kakaowe
Uzyskiwane z nasion kakaowca ( kto nie lubi tego zapachu!). Tworzy barierę ochroną dla skóry, łatwo w nią wnika powodując odżywienie i większą sprężystość. Masło kakaowe i shea polecane są dla kobiet w ciąży do smarowania brzuszków i boczków przeciw rozstępom.
Olej lniany
Mój ulubieniec, którego będę chwalić zawsze i wszędzie. Nasz, polski, tłoczony na zimno, wspaniały! Nie wyobrażam sobie, że mogłabym go nie użyć do mydła. Olej lniany to bomba witaminowa i kwasowa ( kawasy omega 3 i 6). Jest bogactwe witaminy E, która jest naturalnym przeciwutleniaczem, więc spełnia rolę przeciwstarzeniową. Ponadto działa przeciwzapalnie i pomaga w gojeniu się ran. Tak to jest len- mój ukochany len 🙂
Mam nadzieję, że w wielkim skrócie wyjaśniła na czym polega przewaga kosmetyków ( tutaj mydła) robionych własnoręczne, od tych, które znajdziemy w sklepie na półce w dziele chemii za 3 złote.
Moim marzeniem jest stworzyć markę kosmetyków dobrych. Nie luksusowych, ale po prostu dobrych. Jeżeli to się uda powiedzcie mi o tym, dajecie jakiś znak w którą stronę iść, gdzie podążyć 🙂 I zapraszam do polubienia oficlajlego fb mydlostacji
I po raz kolejny witajcie…po tak długiej nieobecności:)
Wiktoria:)
uwielbiam twojego bloga